Stowarzyszenie Historyczne Reduta Częstochowa » Aktualności

30.09.2023 Ćwiczenia obsługi granatnika 46 mm wz. 36 w Górach Gorzkowskich cz. II
30.09.2023 Ćwiczenia obsługi granatnika 46 mm wz. 36 w Górach Gorzkowskich cz. II

Zgodnie z obietnicą prezentujemy drugą część relacji zdjęciowej z niedzielnych ćwiczeń z granatnikiem 46 mm wz. 36. Tym razem zajęliśmy stanowisko na skraju wapiennego urwiska, mając dobry wgląd na przebiegającą w dolinie drogę Gorzków Stary – Bystrzanowice-Dwór. Niepowtarzalny, wręcz bajkowy krajobraz Gór Gorzkowskich sprawia, że kto raz odwiedził tę okolicę, ten prędzej czy później tam wróci. Wrócimy i my!

 

Obiecaliśmy także przytoczyć relacje żołnierzy 7 Dywizji Piechoty, w których wspomniane jest konkretne użycie granatników w boju. I choć była to broń powszechna na wrześniowym polu walki, to z różnych względów (sekcje granatników to niewielkie oddziały, liczące łącznie 14 żołnierzy) tego typu relacji jest stosunkowo niewiele (poza ogólnymi wzmiankami). Niewiele, ale jednak są. Doskonałym przykładem są wspomnienia plut. Władysława Wyderko, dowódcy sekcji granatników z 1 kompanii 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, z walk w obronie pozycji opóźniającej „Lubliniec” w dniu 1 września 1939 roku: (…) Żołnierzy ogarnęło napięcie, bezbłędnie wykonywali swoje czynności. (…) No, wreszcie mieliśmy cel. Rozpoczęły ogień nasze karabiny maszynowe, po chwili włączyły się plutony strzeleckie. Z obydwu stron leciały tysiące pocisków. Wydałem rozkaz i moja sekcja granatników otworzyła ogień zaporowy na odległość 500 metrów(…). Ciężkie karabiny maszynowe, umieszczone w bunkrach grzechotały bez przerwy długimi seriami. Nasz celny ogień przygwoździł niemiecką tyralierę do ziemi. Niemcy okopywali się gwałtownie, wynosili rannych. Po chwili wznowili natarcie. Na horyzoncie ukazały się ich samochody pancerne i lekkie czołgi. Ogień skierowany na nasze pozycje był niezwykle gwałtowny. A jednak trwaliśmy, skutecznie się broniąc. Wystrzelaliśmy wszystkie 162 granaty z naszych trzech granatników. Kolejne tyraliery wroga, mocno przerzedzone wracały na pozycje wyjściowe. Ponieważ amunicja była na wyczerpaniu, wysłałem gońca z biedką konną do lasu w Kochanowicach, aby z punktu amunicyjnego batalionu pobrać granaty do naszej broni(…).

 

Inny epizod z użyciem granatnika odnajdujemy w relacji kpr. rez. Władysława Stępniaka, zastępcy dowódcy sekcji granatników 1 kompanii 27 pp, a jednocześnie dowódcy jednej z obsług, który wspomina walki w obronie głównej pozycji opóźniającej „Częstochowa” w dniu 2 września 1939 roku: (…) O świcie mój oddział zajął pozycje przy drodze do Kiedrzyna. Okopani czekamy na atak (…). Koło południa ruszyła do ataku niemiecka zmotoryzowana piechota. Nagle zauważyłem uciekających 12 polskich żołnierzy przed niemieckim czołgiem. Nie strzelał, lecz pędził ich zapewne aż do wyczerpania z sił. W pewnym momencie rzucili się do rowu. Wtedy to najechał na nich i zaczął gnieść gąsienicami. Z wściekłością odpaliłem z granatnika. Czołg stanął w ogniu(…).

 

Tekst Adam Kurus

Fot. Marcin Kurus


Warning: Unknown: write failed: No space left on device (28) in Unknown on line 0

Warning: Unknown: Failed to write session data (files). Please verify that the current setting of session.save_path is correct () in Unknown on line 0